Pracoholizm, czyli kiedy pracowitość staje się chorobą

praca

Pracoholizm ma z pewnością negatywne skutki dla efektywności pracy, ale też dla zdrowia samego pracownika, który wykonuje pracę nałogowo, a nie z chęcią i zapałem do osiągania nowych sukcesów.

Wypalenie zawodowe

Pracoholizm związany jest z wypaleniem zawodowym, a nawet z fenomenem określanym jako karoshi, coraz częściej zdarzającej się w Japonii śmierci z przepracowania. Temat pracoholizmu podejmowany jest coraz częściej, ale co tak naprawdę o nim wiemy?

Pracoholizm jako choroba cywilizacyjna

W ostatnim czasie zaczęto określać pracoholizm jako chorobę cywilizacyjną. Mamy już nawet Światowy Dzień Pracoholików, który przypada na 12 sierpnia. Jest to choroba podobna chociażby do alkoholizmu, ponieważ w pewnym momencie przestajemy być zdolni do niepracowania. Rozpoznaje się ją w chwili, kiedy praca staje się w zasadzie jedyną działalnością w życiu człowieka, wszystko inne jest jej podporządkowane, a pozostałe sfery życia są zaniedbywane. Praca staje się wartością nadrzędną, zastępuje wszystko inne.

Uwarunkowania społeczne

Rozwój pracoholizmu wiąże się z warunkami życia we współczesnym świecie, czyli przede wszystkim z wyścigiem szczurów, konsumpcjonizmem i stresem, z wysokimi aspiracjami, ale też z kryzysem gospodarczym i bezrobociem. Specjaliści często ironicznie stwierdzają, że winny jest po prostu „współczesny świat” i podkreślają, że w krajach rozwijających się zagrożenie jest największe. Liczba godzin spędzanych przez Polaków w pracy jest wyjątkowo wysoka.

Komu grozi pracoholizm?

Ryzyko jest w dużej mierze zależne od rodzaju wykonywanej pracy. Zwiększa je nienormowany czas pracy charakterystyczny dla osób wykonujących wolne zawody czy prowadzących własną działalność gospodarczą. Muszą oni monitorować wkład poświęcany karierze i pilnować jego wpływu na resztę życia. Pracoholizm nie jest oczywiście w wypadku takich osób nieunikniony, ale nastawienie na wyniki oraz presja otoczenia stanowią tutaj wielkie zagrożenie.

Ryzykowne sygnały

pracoholizm

Początki jak zawsze są bardzo trudne do sklasyfikowania jako stan patologiczny. Związane jest to z drobiazgami, jak dodatkowe godziny pracy w weekendy czy święta. Tłumaczy się to koniecznością czy inwestycją w siebie bądź karierę, lecz często okazuje się, że pomimo zwiększenia nakładów nie ma żadnych dodatkowych wyników, a ilość pracy bynajmniej się nie zmniejsza. Powoli organizm wytrącany jest z równowagi, przez co zaczynają pojawiać się problemy fizyczne i psychiczne. Rośnie liczba przyjmowanych na siebie obowiązków, a spada czas przeznaczany na wypoczynek i sen. Jakość posiłków jest wątpliwa, stres narasta, a brak odpoczynku potęguje negatywne zjawiska. Nie można tu nawet mówić o „czymś za coś”, bo pracoholizm zwykle prowadzi do pogorszenia rezultatów pracy, utraty stanowiska lub pracy w ogóle.

Natalia Wieteska

PODZIEL SIĘ: